Najstarszym i działającym do dzisiaj wrocławskim klubem jest Wrocławski Klub Szachowy Hetman, który w swojej historii funkcjonował jednak pod różnymi nazwami i posiadał kilka siedzib. Został on założony zaraz po zakończeniu wojny, bo już w 1945 roku. Informacje na ten temat zachowały się w prasie z tamtych lat. Tadeusz Tułasiewicz tak opisywał to wydarzenie: „W dniu 9 grudnia w lokalu Związku Zaw. Dziennikarzy RP odbyło się organizacyjne zebranie szachistów i sympatyków szachów, przebywających we Wrocławiu. Przybyli w niespodziewanie dużej ilości szachiści uznali konieczność zorganizowania się w klub, który by szerzył grę w szachy na terenie miasta, przeprowadzał rozgrywki oraz imprezy szachowe. Za szczególniejsze zadanie postawił sobie klub szerzenie zainteresowania do gry w szachy wśród młodzieży robotniczej. Klub przyjął nazwę Wrocławski Klub Szachowy. Na czele Zarządu stanął Ob. Błaszczak wicemistrz m. Krakowa na rok 1945, który obecnie przebywa na stałe we Wrocławiu”. Pierwsza siedziba WKSz znajdowała się przy ul. Szewskiej 27, mieszkanie 8, na III piętrze. Działał on jako jedna z sekcji klubu sportowego „Kolejorz” Wrocław. W 1956 połączył się on z upadającą sekcją przy AZS Politechnice. W ten sposób powstał Kolejowy Klub Szachowy „Hetman”. Pod taką też nazwą funkcjonował on w omawianym okresie, aż do 1997 r. Wbrew pozorom, miało to ogromne znaczenie i można zaryzykować twierdzenie, iż inaczej trudno byłoby mu tak sprawnie działać. Zyskiwał bowiem na wsparciu kolei w dwojaki sposób. Po pierwsze, szachiści otrzymywali darmowe bilety. Wygodnie, w wagonach I klasy, podróżowali więc po całym województwie, uczestnicząc w różnych imprezach. Mieli tym samym wspaniałą szkoleniowo okazję do gry z wieloma różnymi przeciwnikami, a więc również możliwość sprawdzenia przygotowań debiutowych. Poza tym grali po prostu więcej. Tego samego dotyczyła również druga korzyść. Jako Kolejowy Klub Szachowy mógł Hetman grać w zawodach kolejarzy i odnosił w nich sukcesy.
Hetman był na początku omawianego okresu największym klubem w mieście, licząc ok. 200 członków. Zmieszczenie choćby części z nich podczas turnieju wymagało jednak bardzo dużo miejsca. Od 1958 r. szachiści mogli jednak sprostać takim wymaganiom, otrzymali bowiem nowy lokal. Oficjalnie funkcjonował on jako Centralny Klub Szachowy, jednakże pozostawał pod zarządem „Hetmana”. Miał ok. 250 metrów kwadratowych i mieścił ok. 70 szachistów. Budynek ten, znajdujący się na ulicy pl. Zaułek Zamkowy został bezpowrotnie stracony podczas budowy ul. Kazimierza Wielkiego w połowie lat 70. KKSz „Hetman” musiał się wtedy zadowolić mniejszą salą, położoną w budynku przy ulicy Dubois 18, niedaleko obecnego MUKS Śródmieście. Jej powierzchnia była już jednak prawie o połowę mniejsza i wynosiła 135 metrów kwadratowych. Jak twierdzą R. Więckowski i M. Ścisły, uzyskanie wspomnianego lokalu było bardzo trudne i poprzedzone wieloma sporami z władzami i staraniami działaczy. W tej lokalizacji został ostatecznie „Hetman” do 1987 r. Nie oznaczało to jednak, że problemy z zakwaterowaniem na dobre się skończyły. Odżyły one ponownie, kiedy podczas stanu wojennego zapukała pod ten adres grupa oficerów z nakazem eksmisji. Władze klubu odwoływały się jednak, jak to określił W. Lewicki,, ,do jednego i drugiego urzędu” i wyrzucenia z bądź co bądź 4 – pokojowego mieszkania, zapewniającego podstawową możliwość działania, udało się uniknąć. Początkowo jednak władze chciały oddać szachistom na salę gry mieszkanie na Podwalu, które nie było przystosowane do takich celów. Nie posiadało nawet łazienek. Cała sprawa skończyła się w sądzie i w tym przypadku PRL o dziwo okazał się być państwem prawa. Sąd nakazał znalezienie dla klubu zastępczego lokalu, spełniającego jego potrzeby. Negocjacje w tej sprawie trwały jednak długo, bo od 1982 do 1987 roku. Wtedy nareszcie KKSz „Hetman” udało się przenieść na ul. św. Antoniego 31B, gdzie jego siedziba znajduje się dziś i pozwala na przeprowadzanie imprez dla ponad 50 uczestników. W czasie jednak przeprowadzki warunki nie były komfortowe. Prawdopodobnie władze wytypowały ten lokal dlatego, że po rozprawie znajdował się w remoncie. Szczęśliwym jednak trafem udało się go przystosować, jako że już podczas prac dyskutowano nad jego nowym przeznaczeniem. Dodatkowo obok znajdowały się dwa sklepy Peweks. Korzystając z okazji udało się zdobyć materiały, aby klub odmalować, a nawet okratować.
Biorąc pod uwagę opisane trudności, jest wielką zasługą działaczy, iż klub z taką tradycją przerwał do dziś. Kwerenda w poszukiwaniu dokumentów organizacyjnych dotyczących klubów skończyła się wprawdzie niepowodzeniem, jednakże przypadku „Hetmana” ustalenie części danych jest łatwiejsze niż w przypadku klubów konkurencyjnych, jego członkowie pełnili bowiem również ważne funkcje w OZSzach. Po Błaszczaku prezesem został Jerzy Arłamowski, który przewodził wcześniej wspomnianej sekcji AZS. Źródła nie zawierają informacji, kto i kiedy go zastąpił. Wiadomo jednak, iż od początku opisywanego okresu funkcję tę sprawował wspomniany już Hajek-Halicki, który to był kontrkandydatem Więckowskiego na prezesa DZSz. Zastąpił go w roku 1972 Stanisław Sikorski, który awansował na to stanowisko z funkcji wiceprezesa, pełnionej od 1962 r. Historia tego działacza wydaje się typowa dla ówczesnego członka KKSz. „Hetman”. Urodzony w Buczaczu w 1927 r. przyjechał po wojnie do Wrocławia, gdzie wstąpił do AZS, a od połączenia z sekcją „Kolejorza” związał swe losy właśnie z „Hetmanem”. Wydaje się, iż był dla tego klubu tym, kim był dla Związku Więckowski. Jego władza trwała bowiem przez prawie cały opisywany okres, bo aż do 1987 r., kiedy na stanowisku zastąpił go W. Lewicki, który dba o interesy WKSz „Hetman” do 2014 r. Innym wiceprezesem pozostawał natomiast od 1967 r. Roman Grubiak, a od 1970 r. jako skarbnik, a później jako wiceprezes od spraw sportowych pracował Marek Świerczewski. Poza nimi w Zarządzie klubu zasiadali jeszcze w opisywanym okresie: od 1972 r. A. Gosek, w latach 1978 – 1984 Robert Korpalski, a w okresie 1982 – 1985 Janusz Żyła. Bardzo ważną rolę pełnił również nadal Czesław Błaszczak, który jako działacz „Hetmana” prowadził szkolenie w MDK im. Mikołaja Kopernika. Oczywiście nie jest to lista pełna. Nie zawiera nawet większości działaczy. Wydaje się jednak, że wystarczy tyle nazwisk, aby zaryzykować twierdzenie, iż w klubie dobrze dobierano władze. Większość bowiem wymienionych osób pracowała również w OZSzach, co przynosiło hetmanistom niewątpliwie niemałe korzyści. W praktyce bowiem Związek miał duży wpływ na finansowanie klubów. Nie wiadomo, jak wyglądała w tej kwestii współpraca w latach 70. Klub miał na pewno problemy w połowie dekady, a także na początku lat 80., kiedy to najlepsi zawodnicy: Zbigniew Jaśnikowski, Franciszek Borkowski i Władysław Pojedziniec przeszli do KS „Maraton”. Nie zachowały się sprawozdania finansowe, które mogłyby pomóc ustalić, ile kluby otrzymywały pieniędzy. Pewne jest jedynie, że przynajmniej od połowy lat 80. R. Więckowski jako prezes OZSZach przyznawał „Hetmanowi” wystarczającą ilość pieniędzy, aby klub ten mógł funkcjonować. Pod koniec dekady kwota ta wynosiła ok. 100 mln zł. Starczało zarówno na utrzymanie lokalu, jak i wynagrodzenie dla sekretarki, księgowej oraz trzech instruktorów. Po śmierci Błaszczaka w roku 1985 byli nimi M. Świerczewski, Paweł Kmiotek oraz Grzegorz Antkowiak.
O randze klubu świadczą nie tylko jego działacze, ale również imprezy, które organizował oraz jego zawodnicy. Pod względem liczby organizowanych wydarzeń były w latach 70. i 80. lepsze kluby. Jednak bywały okresy, w których KKSz „Hetman” przejawiał sporą aktywność. Najwięcej działo się chyba w latach 1970 – 1974, nie tylko ze względu na posiadany lokal. W bardzo samokrytycznym sprawozdaniu z 1970 roku Zarząd DZSz tak wyróżnił „Hetmana”: „Oceniając pracę podokręgów ustosunkować się trzeba również do pracy i działalności klubów. Do najlepiej zorganizowanych i najlepiej pracujących należy zaliczyć KKS Hetman – Wrocław, który głównie dzięki jego nowemu prezesowi Janowi Hajek-Halickiemu może zawdzięczać swój rozkwit i powrót do dawnych tradycji. Działalność KKS Hetman może być wzorem dla wszystkich klubów w naszym Okręgu, a szczególnie może być wzorem dla Zarządu DZSzach, który powinien wziąć przykład z jego pracy[…].” Niewątpliwie trzeba przyznać, iż klub ten zrzeszał wówczas dobrych graczy. Występował przecież w I lidze. Na liście rankingowej, opublikowanej przez DZSz, pierwszej czwórce było dwóch hetmanistów: Władysław Pojedziniec i Czesław Błaszczak. W klubie występowali również tacy zawodnicy, jak Jerzy Łaszkiewicz czy Misiuk. W 1973 roku natomiast do rozgrywek włączył się junior Franciszek Borkowski. Te dobre czasy minęły wraz z połową dekady. Pojawiły się wówczas problemy z zapewnieniem zawodnikom odpowiednich warunków socjalnych. Odszedł z tego powodu Ryszard Skrobek, mistrz Polski z 1977 roku. W najstarszym wrocławskim klubie grał też przez pewien czas mm. Jacek Bednarski, który jednak wystąpił z niego w 1977 r. Wydaje się jednak, iż wspomniany exodus był niezależny od klubu. Okręg nie mógł bowiem zapewnić najlepszym zawodnikom odpowiednich warunków socjalnych. Dlatego rzadko pozostawali oni we Wrocławiu na stałe. Skrobek już wcześniej przez rok grał w Katowicach, a po zdobyciu mistrzostwa otrzymał lepszą ofertę z „Karpat” Krosno i tam się przeniósł. Problem ten dotyczył w tym okresie wszystkich klubów, ale dla „Hetmana” był najbardziej bolesny. Mimo to w 1978 r. w żadnym innym klubie nie było tylu zawodników w ogóle, ale też z kategoriami centralnymi. Do KKSz należeli wówczas, posiadający I lub wyższą kategorię: Adam Gosek, Mirosław Pobudajakini, Jan Nowakowski, Palmowski Krzysztof, Czesław Błaszczak, Ryszard Korpalski, Robert Korpalski, Edward Pela, Cezary Balicki, Zbigniew Terlecki, Stanisław Sikorski, Roman Grubiak, Stanisław Kobus, Paweł Kmiotek, Franciszek Borkowski, Tadeusz Drelinkiewicz, Donat Brzezicki, Antoni Najda, Zbigniew Jaśnikowski, Leszek Karnaś, Janusz Żyła, Marek Świerczewski, Andrzej Misiuk, Ryszard Kamiński, Dariusz Wiatr, Grzegorz Antkowiak, Józef Borkowski, Jan Skrodzki, Marek Biernacki, Henryk Stawarz i Marek Pisarski. Razem to aż 32 osoby. Nawet więc po wystąpieniu wspomnianych utytułowanych graczy, potencjał klubu był na pewno duży. Świadczą o tym najlepiej następujące słowa: „Przede wszystkim należy zastanowić się, czy we Wrocławiu nie może się znaleźć zakład opiekuńczy dla KKS „Hetman”. Koniecznym jest stworzenie zaplecza wspierającego naszą działalność, gdyż w przeciwnym razie będziemy występować w chwalebnej, lecz mało efektywnej dla okręgu, roli dostarczania utalentowanej i ukształtowanej szachowo młodzieży do innych okręgów.” Opuszczanie klubu przez utalentowanych zawodników odbywało się również wewnątrz miasta. Jak już wspomniano wcześniej, gracze stanowiący trzon pierwszoligowego zespołu, F. Borkowski i Z. Jaśnikowski odeszli po 1983 r. do KS „Maraton”, a później AZS Politrechniki. Wszystko to poskutkowało spadkiem klubu z I ligi. Dla „Hetmana”, który w latach 1956 – 1978 występował w niej aż 14 razy, raz, w 1961 r. zajmując II miejsce, a w 1971 roku IV pozycję, a zwykle plasując się w połowie stawki, musiało to być prawdziwą tragedią. Nie wiadomo jednak dokładnie, w którym roku ona nastąpiła. Wystawił on jeszcze drużynę w roku 1979, która zajęła XIII miejsce na drużynowych mistrzostwach Polski w Lublinie w dniach 10 – 20 listopada. W latach 80. szczyt potęgi KKSz „Hetman” minął. Pozostawał on w cieniu klubów takich jak AZS Politechnika i KS „Maraton”. Hetmaniści powrócili jednak jeszcze na rok do najwyższej klasy rozgrywek w 1983 lub 1984 r., ale w okresie następnym ta sztuka już się nie udawała. Sukces ten, jak i pewne ożywienie w klubie, wynikały z odpowiedniego szkolenia młodzieży. Dużą popularność zyskały imprezy takie jak Puchar Czesława Błaszczaka, organizowany w latach 1983 – 1984.
Sukcesy na szczeblu centralnym, przedstawione w niniejszej pracy bardzo skrótowo, miały oczywiście dla środowiska szachowego znaczenie mobilizujące, najważniejsze jednak były imprezy lokalne, w których miało szansę brać udział więcej miejscowych szachistów. Czołówkę klubową w latach 70. można wyłonić także na podstawie rozgrywanych od początku omawianego okresu Mistrzostwach „Hetmana”. Wiadomo, iż zawody te przeprowadzano corocznie co najmniej do 1976 r. Wówczas mistrzem został R. Skrobek, który wywalczył w roku następnym indywidualne I miejsce na mistrzostwach Polski. Poziom zawodów był bardzo wysoki. Zwycięski szachista, zaliczający się przecież już wtedy do czołówki krajowej, zdobył 8,5 pkt. z 11 możliwych, co oznacza, że nie wygrał wszystkich partii. Po II nagrodę sięgnął kolejny wybitny zawodnik „Hetmana” Zbigniew Jaśnikowski z wynikiem mniejszym o pół punktu, a na III pozycji uplasował się gościnnie występujący zawodnik klubu z Legnicy, a jednocześnie student z Wrocławia, Wiesław Janocha. Poza tym udział wzięli m. in. Misiuk i Świerczewski. O randze, jaką miała wtedy impreza, świadczy fakt, iż wynik dopiero 7,5 pkt. pozwolił, aby Janocha uzyskał normę na kandydata na mistrza, co nie było wówczas sprawą prostą. Dziwne więc, że w miesięczniku „Szachy” nie zachowały się żadne informacje na ten temat ani o kolejnych imprezach z cyklu. Wiadomo natomiast, że w 1977 roku zorganizowano również w klubie 2 siedmiorundowe turnieje, stojące także na wysokim poziomie. Pierwszy z nich wygrał W. Rudak. Za nim uplasowali się utalentowany junior Balicki. Skrobek podzielił dopiero III – VI miejsce z Misiukiem i Janochą. W drugiej natomiast imprezie zwyciężył Janocha, wyprzedzając Ryszarda Grossmana, Maniochę i Balickiego.
Opracował Piotr Bienias